W Brzozowie nie brak szczęśliwych i ciekawych ludzi

Sobotni ranek 16 czerwca przywitał mieszkańców Brzozowa piękną, słoneczną aurą. To właśnie tego dnia do miasta zawitało Polskie Radio Rzeszów z dwiema, plenerowymi audycjami – „Wolna sobota” i „Dino top”. Redaktorzy Iwona Piętak i Dawid Osysko, rozpoczynając pierwszą odsłonę programowego „dwupaku” stwierdzili, że towarzyszy im pogoda jak na zamówienie, po czym wraz z zaproszonymi gośćmi przybliżyli zarówno słuchaczom, jak i obecnym na rynku trochę historii nadstobnickiego grodu, sięgnęli także do współczesności. Rozmawiali m.in. z ludźmi kultury, działaczami sportowymi i lokalnymi społecznikami, a także podpowiadali, jak można spędzić wolny czas w Brzozowie.

Jako pierwszy wśród zaproszonych gości zaprezentował się przy sztaludze malarz-amator Bogdan Kubal, z którym słuchacze spotykali się kilkakrotnie w trakcie audycji. Kolejne „wejścia” skromnego artysty ukazywały postęp jego pracy przy malowaniu fragmentu brzozowskiego rynku z ratuszem. Twórca przyznał, że wybrał ten obiekt z powodu jego centralnego usytuowania w mieście, a także przyjaznego miejsca spotkań ludzi. Finalnie powstał zatem ciekawy, nieco impresjonistyczny, delikatny „portret” centrum miasta. Dziełkiem zainteresowało się zresztą kilku potencjalnych nabywców.

Podczas trzygodzinnej realizacji audycji niezwykły poczęstunek zapewniła półfinalistka telewizyjnego programu kulinarnego „Bake Off  – Ale ciacho!”, grabowniczanka Katarzyna Rakoczy. Zadziwiła redaktorów przywiezionymi przez siebie wypiekami, m.in.: ciastem drożdżowym z rabarbarem i kruszonką, szarlotką brzozowską, ciastem porzeczkowym, jabłecznikiem, serowcem z ciężkiego twarogu, z truskawkami, pierożkami świętego Jacka ze wsi Nockowa o ponadczasowym smaku tradycji. Słodko pozdrawiając słuchaczy, opowiedziała nie tylko o miejscowych smakach i gustach, ale opisała sposób pieczenia tak smakowicie, że przypuszczalnie niejednemu słuchaczowi pobudziła wyobraźnię i narząd smaku. Charakteryzując swoje ciasta, stwierdziła: „Jest to samo zdrowie z tego względu, że nie ma tu polepszaczy, sztucznych barwników, konserwantów, stabilizatorów i innych składników konserwujących. Dlatego są zdatne do spożycia tylko przez najbliższe trzy dni, są świeże, a piekłam je wczoraj i byłam przeszczęśliwa. […]  W kawałku każdego ciasta jest kawałek mojego serca”.

Nie zabrakło odniesień do przeszłości miasta. Radiowe audytorium mogło zatem usłyszeć informacje o ratuszu miejskim jako symbolu samodzielności władzy samorządowej mieszczan, o kamienicach przy rynku, o przepływającej przez miasto Stobnicy, przywileju lokacyjnym wsi w zagajniku Brzozowe, o kolegiacie – najszacowniejszym zabytku grodu, a zarazem najmłodszej w Polsce bazylice mniejszej i jej skarbach – łaskami słynącym obrazie Matki Bożej Ognistej oraz szkatule z dobrymi rękami ks. Bartłomieja Misiałowicza.

Nieoficjalną ławeczkę poetów na rynku zasiadła brzozowska artystka Dorota Długosz, nauczycielka plastyki w szkole w Górkach, znana jednak przede wszystkim jako twórczyni słowa delikatnego, niemalże filozoficznego, eterycznego, a jednocześnie mądrego. Zapewniając powiew natchnienia, powiedziała m.in.: „Często w samotności dobywam to, co jest najważniejsze, by móc wyjść do ludzi. Już w dzieciństwie pisałam sobie w zeszycikach, nawet niedawno na strychu odnalazłam taki zeszyt, który ilustrowałam i w którym były pierwsze moje wiersze – pisane do szuflady. Nie tak dawno odważyłam się je tutaj pokazać. […] moje malarstwo ktoś określił abstrakcjonizmem realistycznym. I to określenie jest mi najbardziej bliskie. Ono też nawiązuje do sfery duchowej i w tym właśnie łączy się z wierszami. […] To są takie »zawidzenia«, myśli, które się pojawiają i które zapisują. Czasem rozwijają się w dłuższą myśl, ale trzeba usiąść, trzeba zapisać. Często są to myśli, które domagają się zapisania z wewnętrznej potrzeby zaistnienia”. Bardzo ciepło wypowiedziała swoje uczucie do rodzinnego miasta, a także do bliskich sercu ludzi tutaj mieszkających. Tuż przed wyruszeniem na VII Rajd Świętojański w Grabownicy Starzeńskiej zadedykowała twórcom audycji jedną ze swoich wysublimowanych kompozycji lirycznych.

Dobrą infrastrukturę do wypoczynku, rekreacji, a także intensywniejszego wysiłku w postaci uprawiania sportu zachwalali dyrektor Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego w Brzozowie Józef Baran i dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Bogdan Dytko. Znający na wyrywki oświatę brzozowskiej gminy pierwszy z tej pary rozmówców stwierdził wprost, że przyszkolne obiekty sportowe, zwłaszcza boiska wielofunkcyjne czekają na chętnych do aktywnego spędzenia wolnego czasu. Szef ośrodka sportu przyznał z kolei, że na takie miasto, jakim jest Brzozów istniejąca baza sportowa może być postrzegana jako rozwinięta i oferująca szerokie możliwości w swojej skali (stadion lekkoatletyczny z dobrą bieżnią, skejtpark, pływalnia kryta, kompleks basenów, kortów i boisk).

Nawiązanie do tematyki sportowej zapewnił m.in. trener szkółki piłkarskiej „Orzełki” Brzozów Paweł Szałajko wraz z grającymi w formacji pomocy Oliwią i Krystianem. Tematem przewodnim rozmowy z nimi stały się sukcesy podopiecznych i mundial. Selekcjoner młodych futbolistów pochwalił się m.in. słowami: „Działamy w Brzozowie, wychowujemy dzieci i młodzież, staramy się spełniać ich pierwsze marzenia piłkarskie. Później, jeśli te dzieci się fajnie rozwijają, dajemy im ścieżkę rozwoju na naszym terenie bądź promujemy naszych zawodników w mocniejszych klubach i tam dajemy im szansę”. Przyznał, że dużo dobrej zabawy można umiejętnie połączyć z rozwojem psychomotorycznym i formowanie morale piłkarzy. Młodzi zawodnicy podzieli się swoimi pozytywnymi doświadczeniami, w tym nawet występem na Stadionie Narodowym w Warszawie. Trener dodał, że innym priorytetem szkółki futbolowej jest integracja środowiska rodzinnego zawodników w działaniu na rzecz sportu m.in. poprzez turnieje dwójek i biegi rodzinne.

Jeden z trenerów Brzozowskiego Klubu Kyokushin Karate Jacenty Indyk zareklamował swoją dyscyplinę krótkim zdaniem: „Karate warto ćwiczyć, ponieważ wzmacnia ciało, ducha i siłę woli”. Poruszył wątki historyczne związane z tą najtwardszą formułą karate, uprawianego na świecie przez kilkaset tysięcy osób w 86 krajach. Pochwalił się także sukcesami zawodników, którzy swoją sportową karierę rozpoczynali w klubie nad Stobnicą, w tym dwojga brązowych medalistów mistrzostw Europy.

Siostrzaną dyscyplinę reprezentował zawodnik Brzozowskiego Klubu Sportowego Ju-Jitsu Sebastian Kaznowski. Dość szybko przeszedł od własnych osiągnięć do charakterystyki sukcesów klubu, przybliżając jego kilkunastoletnie dzieje. Nawiązując do filozofii tej dyscypliny, stwierdził: „Główne motto ju-jitsu to ustąp, aby zwyciężyć. Na zajęciach uczymy się przede wszystkim tego, żeby nie być agresywnym, co się na pozór kłóci ze sobą. Niejeden człowiek pomyślałby, że tu sztuka walki, a z drugiej strony każą, żeby się nie bić, ale chodzi tu o to, żeby nie stosować ju-jitsu na ulicach, jeżeli nie ma takiej konieczności. Uczymy się tego, że agresja jest zła”. Przybliżając swoją konkurencję, opisał kilka wariantów z dwudziestu kombinacji ocenianych na zawodach, a ponadto opowiedział o swoim mistrzu i trenerze – prezesie Andrzeju Kędrze – instruktorze sztuk walki.

Antena radiowa gościła także przedstawiciela dyscypliny, określanej mianem królowej gier logicznych. Młodziutki szachista z Humnisk, reprezentujący Uczniowski Klub Sportowy przy Szkole Podstawowej nr 1 w Brzozowie, ośmiolatek Paweł Sowiński (w towarzystwie rodziców – Barbary i Łukasza oraz siostrzyczki) pochwalił się budzącymi respekt sukcesami, m.in. indywidualnym mistrzostwem województwa podkarpackiego w kategorii do 15 lat z Pilzna. Lakonicznie, a zarazem konkretnie przyznał, że szachy są bardzo ważne w jego życiu, choć dodał, że uprawia także inne sporty. Rodzice opowiedzieli o ukochanej dyscyplinie syna i o jego nauce gry.

Okoliczne środowisko naturalne z wdziękiem zareklamowała prezes I Galicyjskiego Koła Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody „Salamandra” w Brzozowie Małgorzata Krzysztyńska – doświadczona nauczycielka i niezwykle serdeczna osobowość. Wyznała wprost: „Cała przyroda jest dla mnie bardzo istotna. Chciałabym ją zachować dla przyszłych pokoleń. Staram się podejmować różne działania, które mogłyby w tym pomóc. Moją ulubioną działką są nietoperze. Moja przygoda z nietoperzami rozpoczęła się 16 lat temu, kiedy do oczka wodnego wpadł mi ranny nietoperz. Po wyłowieniu – dylemat: co zrobić? Szukałam możliwości udzielenia pomocy. Szukając w Internecie, dotarłam do Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody »Salamandra« w Poznaniu, które w tym czasie prowadziło szpital dla nietoperzy. Zafascynowana tematem rozpoczęłam działalność w tym kierunku, przede wszystkim postanowiłam nietoperzom dać ludzki wymiar, jako że te piękne zwierzęta historycznie są źle widziane, cieszą się złą sławą i bardzo chciałam ten mit obalić. W środowisku lokalnym przeprowadziłam kampanię na rzecz zmiany i zarazem poprawy tego wizerunku. […] W tej chwili duży nacisk położyłam na edukację dzieci i młodzieży. […] Od 16 lat organizujemy konkursy wiedzy przyrodniczo-ekologicznej, współdziałając z jednostką macierzystą, która nas wspiera metodycznie. Konkursy cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem, mają bardzo wysoki poziom i uczniowie, którzy u nas zwyciężają, muszą mieć dużą wiedzę. Poza tym jeszcze postanowiliśmy propagować ideę fotografii przyrodniczej. Pierwotnie z Poznania przy okazji konkursów sprowadzałam pokonkursową wystawę fotografii przyrodniczej »Foto eko«, potem postanowiłam głębiej w to wejść, organizując warsztaty fotograficzne dla młodzieży, później zorganizowaliśmy wystawę, mamy zgłoszenia z całego powiatu i uczniowie przysyłają nam piękne zdjęcia”.

Inną dziedzinę działalności społecznikowskiej zaprezentował dyrektor Szkoły Podstawowej w Starej Wsi, prezes zarządu tamtejszej Ochotniczej Straży Parnej, a zarazem wiceprezes Miejsko-Gminnego i Powiatowego Zarządu Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Brzozowie Stanisław Chrobak. Występujący w mundurze druh wspomniał o tradycjach pożarniczych, a zwłaszcza o starowiejskim muzeum pożarnictwa i unikatowym trójosiowym samochodzie gaśniczym marki Dodge. Istotnym wyjaśnieniem stały się jego słowa o strażakach z jednostek operacyjno-technicznych, które podejmują działania ratowniczo-gaśnicze.

Galerię „Na Strychu” w Brzozowskim Domu Kultury przedstawił jej opiekun Damian Wojtowicz – kolejny człowiek z pasją. Odniósł się do powstania pierwszej galerii na poddaszu domu kultury, mówiąc: „Przy okazji Dni Brzozowa organizowaliśmy wystawy. Od tego się zaczęło. Miejsce jest bardzo klimatyczne, więc ludzie chętnie odwiedzają nas przy okazji tych wystaw. Punktem wyjścia była »Próba wyjścia« (to tytuł wystawy znanego rzeźbiarza podkarpackiego Piotra Worońca i ówczesnego plastyka domu kultury Michała Florka). Oni zrobili taką właśnie próbę wyjścia, wspólną wystawę – instalację scenograficzno-teatralną rzeźb i innych elementów. Miała ona miejsce po drugiej stronie części strychowej, w baszcie domu kultury. Później były próby wystaw, a po latach z Piotrem Worońcem juniorem, gdy był on studentem Uniwersytetu Rzeszowskiego, zrobiliśmy kontynuację »Próby wyjścia«. Chcieliśmy, żeby po raz kolejny ten strych jakoś zaistniał w sensie wystawienniczym. Obecnie będzie remont dachu. Być może galeria wróci do punktu wyjścia, do formy surowej, czystej. Może będziemy musieli zacząć od nowa. Parę dni temu, w czerwcu były 33. urodziny galerii; to trochę symboliczne: może to jest koniec, a może początek czegoś nowego. […] Remont ma potrwać do końca sierpnia i myślę, że tę wystawę, która miała być w czerwcu, otworzymy w galerii we wrześniu lub październiku”. Wspomniał również o swojej fotograficznej pasji, nadmieniając przy okazji o tym, że fotogenicznym i energetycznym miastem jest Brzozów.

Natomiast po godz. 12.20 współtwórcy audycji „Dino top” Jerzy Szlachta i Andrzej Klee rozpoczęli listę przebojów o rockowych brzmieniach. „Dino top” to muzyka dla wszystkich pokoleń w wykonaniu artystów, którzy rozpoczęli swoją działalność przed 1990 r., choć przede wszystkim stanowi domenę muzycznych „dinozaurów”, o czym wdzięcznie przypomina nazwa programu.

Było zatem na brzozowskim rynku ciekawie, z humorem, no i oczywiście… przepysznie. Oby więcej takich inicjatyw.

 

MK, M.A.J.

fot. MK