Urokliwe Podkarpacie

Szukanie wspólnego mianownika tych prac i ich autorów byłoby – jak wyżej wspomniano – działaniem wymuszonym, sztucznym, nieauten- tycznym. Niemniej z pewnością czymś, co łączy te różne wątki artystycznego oddziaływania, jest przekaz, o którym Zofia Trybis-Borkowska pisze: Sztuka jest lekarzem czy lekarstwem? A może raczej gabinetem lekarskim? Sztuka pomnaża swoją wartość, kiedy kto inny ją ogląda. To samo dzieło za każdym razem może oddziaływać na nas inaczej, mimo że obiektywnie jest niezmienne, poza czasem. Prawdziwe dzieło sztuki jest bowiem otwarte, żywe. Dla osoby o dużej wrażliwości już sam kontakt z takim dziełem daje doświadczenie katharsis. Jednak według mnie, dla większości osób obszar sztuki jest raczej gabinetem lekarskim, pretekstem do refleksji, polem do dialogu. Jest to przestrzeń, w której osoba dotąd zagubiona i niepewna, uznawana przez społeczeństwo za niepotrzebną – może odkryć bogactwo swojej osobowości, przekonać się o swojej wartości, poczuć się pożyteczną. Bo sztuka, w swoim wyabstrahowaniu od codzienności, przywraca nam człowieczeństwo.

Podczas wernisażu swoimi refleksjami podzielili się z publicznością obecni artyści, którzy we czworo wzięli na siebie miłą powinność reprezentowania całej, kilkunastoosobowej grupy twórców, wystawiających owoce swojego talentu w brzozowskim ratuszu. Prezes Anna Pacuła-Cyzio nie kryła satysfakcji z możliwości zaprezentowania w muzeum prac plastycznych członków kierowanego przez nią oddziału Związku Plastyków Artystów Rzeczpospolitej Polskiej. Przyznała, że jest to dla grupy twórczej bardzo ważny moment, ponieważ artyści mogą pokazać kawałek siebie: Cieszę się ogromnie, że Państwo mogą nasze prace dzisiaj podziwiać. Sekundowała przedmówczyni Inga Marczyńska – autorka „modlitwy na desce pisanej”, dodając: Jest to nasza druga wystawa w Brzozowie. Kolejny raz słowa wdzięczności kierujemy do Kazimierza Barańskiego. Zapraszamy Państwa do obejrzenia tej wystawy. To jest kawałek każdego z nas, kawałek naszego życia. Łączą się z tym przeżycia: i przyjemne, i bolesne; dla mnie osobiście spotkanie z ikoną to była „peregrynacja” przez ostatnie 6, 7 lat; to nie tylko spełnienie wiary, nie tylko doznanie teologii, ale także uzyskanie niesamowitego spokoju. Odeszłam od impresjonizmu i myślę, że drogą ikony podążać jeszcze będę długo, mam nadzieję – jak najdłużej. Moja przygoda z ikoną rozpoczęła się podczas kermeszu w Olchowcu, gdzie pierwszy raz spotkałam się z ikonostasem w cerkwi pw. Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja. Właśnie od patrona – św. Mikołaja potem mój syn został ochrzczony i dostał imię św. Mikołaja. Cały czas więc „niepokoi” mnie ikona, duch; ta duchowość idzie ze mną cały czas. Tego również Państwu życzę – pięknych, duchowych przeżyć.

Stanisław Śliwa opowiedział o swojej twórczości. Wplótł w tę ciekawą gawędę wspomnienie o swoich pierwszych próbach rzeźbienia w mydle. Nadmienił, że realizuje się także w malarstwie o tematyce sakralnej i zaoferował ten fragment twórczości do ewentualnego wystawienia w ramach ekspozycji indywidualnej w muzeum. Pełen optymizmu życiowego, wesoło nadmienił, że po raz pierwszy ma okazję wystąpić jako członek rzeszowskiego stowarzyszenia, ponieważ – mimo że jest metryką jednym ze starszych członków artystycznej ekipy – legitymuje się najkrótszym w niej stażem (od 16 lipca br.), zatem – jak podkreślił – jest jednym z seniorów, a jednocześnie najmłodszym „bratem” plastycznej konfraterni.

Problematykę pisania ikon po raz kolejny w trakcie wernisażu przybliżył Marek Sawczuk. Powiedział, że ikona niemalże od zawsze była związana z Podkarpaciem; podobnie jak cerkwie, które można obecnie podziwiać w pejzażu Beskidu Niskiego, Bieszczadów i pogórzy.

Ze słowami uznania dla kunsztu twórców rzeszowskiego stowarzyszenia pośpieszyły również społeczna animatorka kultury z Krzywego Bogusława Krzywonos oraz dyrektor Biblioteki Publicznej Gminy i Miasta im. Juliana Przybosia w Strzyżowie Marta Utnicka. Głosu oficjalnie nie zabrał inicjator i „ojciec chrzestny” wystawy w Brzozowie Kazimierz Barański, niemniej swoją wielką (zarówno duchem, jak i fizycznymi gabarytami) postacią dał się zauważyć jako serdeczny i pełen humoru współtwórca ekspozycji. Przedstawiciel muzeum pozwolił sobie życzyć obecnym, aby nie tylko dzięki sztuce kierowali się w życiu tym, co starożytni określali mianem humanitas, tym bardziej że dla mieszkańców Brzozowa jest to słowo szczególne, jedno z trzech zawartych w dewizie samorządowej nadstobnickiego grodu.

M.A.J.

 

fot. Piotr Sobota