Cichy anioł patronuje nowej galerii rzeźbiarskiej w Tyrawie Wołoskiej

Dawne polsko-ruskie pogranicze kulturowe skrywa w sobie fenomen, który przez zafascynowane nim osoby „z zewnątrz” bywa określany magią tego obszaru. Kto co pod pojęciem magii rozumie, to inna sprawa, ale… skoro magia, to jaka: czarna, biała, ludowa, z szeptunką czy szamanem w roli głównej, a może z czarownikiem niekoniecznie z Krainy Oz? Gdy obecnie coraz częściej nawet o świętach Bożego Narodzenia mówi się jak o zjawisku pełnym magii, co z teologią przyjścia na świat Boga-człowieka nie ma nic wspólnego, to cóż się dziwić, że „magiczność” czy „czarowność” pogranicza jest tak nadużywana w wypowiedziach „bieszczaderów”. Trudno też mówić o bajkowości tak niespokojnych w ciągu wieków terenów pogranicza, jak np. Bieszczady, Góry Sanocko-Turczańskie czy Pogórze Przemyskie, wspomniawszy napady tołhajów, najazdy obcych armii i prywatnych wojsk, wreszcie hekatomby ofiar operacji karpackich w pierwszej i drugiej wojnie światowej, a także krwawy konflikt polsko-ukraiński. Nad tymi historiami nie sposób przejść obojętnie, zasłaniając je kurtyną milczenia.

A jednak jakaś wyjątkowość, coś, co można określić mianem genius loci, tkwi w takich miejscach, jak położona u podnóża Gór Słonnych Tyrawa Wołoska. Bogata przeszłość – czasem mroczna, niejednokrotnie pogodna i wzniosła, współtworzona przez ludzi – wspaniałych i wybitnych, ale i przez małych i przeciętnych – to wszystko składa się na tożsamość i dziedzictwo historyczne tego miejsca. Zawsze jednak warto koncentrować się na tych indywidualnościach, które w ciągu stuleci i dekad bywały postaciami o pozytywnej, godnej naśladowania aktywności na niwie życia społecznego. A takim jest pochodzący z Przysietnicy właściciel tartaku w Tyrawie Wołoskiej Andrzej Rzepka, który bardziej znany jest z działalności samorządowej jako radny brzozowskiej rady miejskiej i przewodniczący jednej z jej komisji niż z udzielania wsparcia twórcom kultury i sztuki. Lata temu wraz z żoną – Anielą nabył w podsanockiej wiosce chylący się ku upadkowi tartak, później dokupili od samorządu gminnego i agencji rolnej parcelę, na której znajdowało się dzikie wysypisko śmieci. Rozpoczęli porządkowanie tego terenu i prowadzenie działalności gospodarczej – niełatwej m.in. ze względu na potrzebę stałego doglądania początkującego biznesu w ciągłych rozjazdach między Przysietnicą, Tyrawą Wołoską i innymi miejscami oraz kontrahentami. „Na początku powstał niewielki staw” – wspomina Andrzej Rzepka. – „Żona postanowiła urządzić też ogród z krzewami i kwiatami. Praca w ogrodzie jest jej pasją. Zostawiliśmy kilka starych drzew, pozostały czeremchy, zasadzona została kalina, jarzębina. Namawiałem żonę, by sadzić jak najmniej krzewów nowoczesnych”.

Najnowszą inicjatywę małżeństwa na niwie ducha i twórczości plastycznej stanowi otworzona w czwartkowy wieczór 16 sierpnia Plenerowa Galeria Rzeźby „Pod cichym aniołem” w Sadziskach – części wsi Tyrawa Wołoska. Jest drugą tego typu placówką w miejscowości po swojej sławnej poprzedniczce i starszej „siostrze” – galerii „Quo vadis?” Bogusława Iwanowskiego. Autorem rzeźb w galerii państwa Rzepków jest Jan Kikta – pracownik tartaku, a jednocześnie rzeźbiarz samouk, jak to często bywa, „odkryty” zupełnie przypadkowo. Samorodny talent twórcy zakorzeniony jest mocno w materiale, w którym zawodowo pracuje od lat, a ponadto ceni jako surowiec do „wyczarowania” czegoś oryginalnego. Nie gardził w swoich rzeźbiarskich poczynaniach drewnem iglastym, zwłaszcza sosną, jodłą czy modrzewiem, ale obecnie chętnie sięga po klasyczne tworzywo, czyli kloce lipowe, które w jego dłoniach okazują się wdzięczną i odwzajemniającą uczucie swego kreatora substancją. A rzeźbi prosto, zwyczajnie, bez nawiązań do dzieł wielkich mistrzów dłuta, we własnej, niekiedy surowej, innym razem delikatnej stylistyce. Czasem lubi zaskoczyć i celowo posłużyć się elementem, który przywodzi na myśl zupełnie inne skojarzenie niż takie, które uchodziłoby za właściwe. Sam mawia o swojej pasji, że w sercu drewnianego słoja bije jego serce i serce Tego, który dał mu ten dar.

Odniesienia religijne nie są więc obce tyrawskiemu twórcy i z takim przesłaniem podjął się trudu wykonania kilku rzeźb sakralnych, które z czasem dały początek liczniejszej grupie „sportretowanych” postaci. Zaczęło się zwyczajnie, o czym wspomina Andrzej Rzepka: „Najpierw chciałem jedną rzeźbę. Miałem zbędny pień topoli. Janek przymierzał się do tego z półtora roku, ale w końcu zrobił. Jest to postać rycerza z włócznią i nazwaliśmy ją »Henryk Pobożny«. Była jednak jakaś samotna w tym dużym ogrodzie i zdecydowaliśmy, że wyrzeźbi kolejne z drewna, jakie sam sobie wybierze z tartaku”. Obecnie tworzą one kompleks, który obejmuje około dwudziestu obiektów, wśród których zwiedzający odnajdzie postacie i kompozycje biblijne: Matkę Bożą, Marię z Magdali, Jana Chrzciciela, apostoła Piotra, Pawła z Tarsu, wskrzeszenie Łazarza, przyjęcie syna marnotrawnego przez miłosiernego ojca oraz szopkę betlejemską. Nie zabrakło figur ukazujących aniołów i świętych starożytności, średniowiecza i czasów współczesnych, m.in.: Marcina z Tours, Franciszka z Asyżu i Teresy z Kalkuty. Rzeźby – spękane, kilkakrotnie zakonserwowane ropą, strzegące przed złymi mocami – pozwalają na chwilę zadumy, refleksji modlitewnej, kontemplacji, czemu sprzyja bliskość stawu i różnorodnej roślinności.

Oficjalne udostępnienie do zwiedzania galerii zgromadziło kilkudziesięciu przyjaciół i krewnych właścicieli, mieszkańców wsi, przedstawicieli środowiska kultury. Duchowo ubogacił zgromadzenie wikariusz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Sanoku, kilka lat temu pełniący posługę pomocnika proboszcza w Przysietnicy, ks. Roman Lorens. Powiedział m.in.: „Te figury nastrajają nas bardzo duchowo. Wczoraj obchodziliśmy uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej i ci wszyscy, którzy tutaj stoją, jako znaki Pana Boga są zapewne wniebowzięci – święci, aniołowie. Podziękujmy też w darze tego błogosławieństwa za dary, talenty twórcy czy twórców tego pięknego dzieła. Pan Bóg przychodzi z różnymi talentami; to jest piękne, że człowiek potrafi w sposób dobry, czysty, wspaniały, godny te talenty pomnożyć. To jest wielkie przesłanie naszego spotkania: żebyśmy, patrząc na te figury świętych i aniołów, tak bardzo chcieli swoje talenty, dane nam przez Pana Boga, pięknie pomnożyć. […] stoi tu też rzeźba matki Teresy z Kalkuty. Na początku każdego dnia, kiedy stawała przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie, mniej więcej o czwartej rano prosiła Pana Boga o dwie rzeczy bardzo proste: »Panie Jezu, proszę Cię, żebym dzisiaj była lepsza niż wczoraj, a jutro żebym była lepsza niż dzisiaj«. I ja wam tego bardzo życzę, żeby te słowa […] stały się waszym życiem, waszym mottem, waszą treścią – trochę lepsi każdego dnia. Uczmy się tego od tych świętych, których figury tutaj są jako znak wpatrzenia w niebo, jako znak zaproszenia nas do świętości”. Duszpasterz dokonał pobłogosławienia galerii, a potem zaintonował pieśń: „Niech wam Pan błogosławi i strzeże”.

Osobistą refleksją podzielił się z przybyłymi wójt gminy Tyrawa Wołoska Jan Chowaniec, mówiąc: „Bardzo się cieszę, że uczestniczymy w tej uroczystości […]. Dziękuję rodzinie Rzepków, która poświęciła własny czas i pieniądze, żeby taka galeria w Tyrawie Wołoskiej powstała […]. Kilka lat temu przyszedł do mnie mój bardzo dobry przyjaciel – Andrzej i mówi: »Janek, ja bym to kupił i coś bym tu zrobił«. Zapytałem się: »Andrzej, co byś tu zrobił?« »A coś bym zrobił fajnego dla Tyrawy Wołoskiej. Będę tu konie chował«. »Dobrze, chowaj konie«. Potem przyszedł czas, że zrezygnował z tej hodowli. Dwa lata temu mówi do mnie: »Janek, będę robił tutaj rzeźbę plenerową«. Pytam się: »A kto ci to będzie robił?« »A Janek Kikta mi to zrobi«. »Jak ci będzie robił, to rób«. I dzisiaj […] powstaje taka galeria – druga […], myślę, że powstanie i trzecia […] za rok, może za dwa. […] Dziękuję bardzo rodzinie Rzepków: Andrzeju, tobie przede wszystkim i żonie. Dziękuję także zespołowi muzycznemu, z którym się znamy. […] Dziękuję także mieszkańcom Tyrawy Wołoskiej, że tak licznie przybyli tu. […] Życzę rozwoju tej galerii”.

Wiele ciepłych słów z podziękowaniami dla Anieli i Andrzeja Rzepków oraz Jana Kikty padło w prywatnych rozmowach, także podczas spotkania przy ognisku i stole z domowymi potrawami. Uczestnicy mieli okazję wysłuchania muzycznego debiutu skrzypaczki Nataszy Słoty oraz koncertu Kapeli Ludowej „Przysietczanie” pod kierownictwem Piotra Buczka.

Zwiedzający zwrócili uwagę na to, że wejścia do plenerowej galerii nad stawem strzeże obok dzwonka „Cichy anioł”. Zapraszająca rzeźba przypomina ciekawą myśl, przekazaną przez Antoine de Saint-Exupéry: „Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać”. Udostępniona do zwiedzania w Tyrawie ekspozycja „pod chmurką” niewątpliwie będzie dodawała skrzydeł nie tylko zwiedzającym, ale także autorowi prac, a zwłaszcza życzliwym i otwartym na sztukę współwłaścicielom obiektu. Serce może się radować faktem, iż życzliwość Anieli i Andrzeja Rzepków dla promowania kultury nie ustaje.

 M.A.J.

fot. MK